Wywiad ze słońcem odbytu


theinterview_kim

Idąc za głosem ciekawości poddałem się (nie)sławie filmu „Wywiad ze słońcem narodu”, o którym się wiele mówi wywołując masę medialnego szumu.

Poświęciłem na niego dwa wieczory (bo za jednym zamachem nie udało mi się obejrzeć) i pod wpływem rosnącej irytacji postanowiłem spisać tych kilka słów oddających „wrażenia z obejrzenia”.

Nie jestem szczególnym kinomanem, nie śledzę co siedzi w kinie i na długą formę nie poświęcam zbyt wiele czasu (ostatnio zaliczyłem wychwalaną „Idę” i nie żałuję). Poza ciekawością chciałem zaspokoić swoją potrzebę pośmiania się, ale w ciągu blisko dwóch godzin może zaśmiałem się z 5 razy, w tym raz w bezsilnej rezygnacji z krążącym w głowie podwójnym pytaniem – „po co”; po co to oglądam i po co został zrobiony ten film (za 45 mln USD)?

Komedia nie jest przeze mnie jakąś szczególnie uwielbianą formą filmowej rozrywki, więc wielu filmów mogę nie docenić (poprzez ignorancję lub zwykłą nieznajomość). Z tych, które lubię to obowiązkowy Python i Bareja oraz wczesne (czyli te z lat 80) absurdy-parodie tria Zucker-Abrahms-Zucker (w szczególności „Top Secret”) a także humor poczerniały jak w „Fargo”. Oczywiście znalazłbym także kilka współczesnych produkcji, by wymienić nawet jedną polską – „To nie tak jak myślisz, kotku”, ale nie będę się już rozciągać tej wypowiedzi chcąc wrócić do „Słonecznego wywiadu”.

Odpowiedź na moje pierwsze pytanie jest prosta – ciekawość. Ale chciałem też być w temacie „kulturowo” medialnym, licząc na sarkazm na poziomie. Na drugie pytanie odpowiedź jest też prosta – nie wiem. Ale to generuje pewne przemyślenia i kolejne pytania.

Film jest pusty, o niskim poziomie kultury śmiechu, wyszydzający ale w sposób bardzo prymitywny, na poziomie ubawu  3-latka z piardów; stworzony dla amerykańskiego odbiorcy (studenta?), który nawet specjalnie nie wie gdzie leży ta „Koreja” (pewnie koło Chin, bo mają skośne oczy) a dyktator został przedstawiony jako „bad-guy” niczym z Hot Shots.
Masa uproszczeń fabularnych, sytuacji irracjonalnych, nielogicznych – a sami przyznacie, że sytuacje absurdalne są komiczne poprzez odniesienie do logicznych i racjonalnych zdarzeń – tu niestety jest tylko ta druga „zła strona medalu”.
Drażniła mnie prostota, prymitywizm tego filmu, drażnił mnie Kim i szołman, choć jego pomocnika akceptowałem. Nie mogłem spokojnie przejść przez ciągłość fabuły i stek niemożliwych (lecz powtarzam nie absurdalnie komicznych) w tamtych warunkach wydarzeń… ale zawsze miło wspominam kadry z Lizzy Caplan 😉
lizzycaplan

Artystycznie to dno, ale prowokacyjnie może być zapalnikiem, bo trafia w ego Kima. Zastanawiam się czy i ile osób już zginęło w Korei z powodu tego filmu, bo zakładam, że jak nie sam zainteresowany to odpowiednie służby bezpieczeństwa już obraz sprawdziły.
Biorę też pod uwagę chęć odwetu małego człowieka, ale osobiście wątpię w jakąkolwiek reakcję z jego/ich strony, gdyż ta władza specjalizuje się w manipulacji, propagandzie i przeinaczaniu i bardziej wierzę, że film trafi do tego kraju, ale w wersji specjalnie spreparowanej, zdemontowanej, przebudowanej, tak by zwykły lud mógł obejrzeć go w odpowiedniej chwale.

Zastanawiam się także przeglądając kilka opinii netowych do jakiej grupy docelowej przemówi ten film. Zakładam, że będą to gimnazjaliści, których rozbawią gejowskie żarty, którzy wiedzą, że Kim jest zły a wyszydzanie jest dobre, lecz nigdy nie wiedzieli innej, czarno-białej komedii o pewnym dyktatorze z Niemiec.

Nie zachęcam nawet do dyskusji, licząc, że nie dacie się ponieść podsycanej ciekawości i po prostu pominiecie ten film w swym  kulturowym jadłospisie.

1 thoughts on “Wywiad ze słońcem odbytu

Dodaj komentarz